Ivan Jurić nie został zbawcą AS Romy. Kibice domagają się powrotu Daniele De Rossiego oraz wyrzucenia z klubu kilku zawodników. Jednym z tych najbardziej wyśmiewanych i obrażanych jest niestety Nicola Zalewski. Znów popełnił idiotyczny błąd.
Sytuacja w AS Romie przypomina tego mema, gdzie pies w kapeluszu siedzi sobie przy kawce i mówi, że wszystko jest w porządku. Problem jednak polega na tym, że pali się mieszkanie. Podobnie Ivan Jurić, który dotychczas na 10 meczów poniósł aż cztery porażki, ale ostatnio zauważył kilka pozytywów, bo wyszło jego drużynie kilka akcji, udało się zawiązać jakieś schematy i wygląda to trochę lepiej. Poza tym cieszy się, że zaraz będzie miał zdrowe wahadła. Jeszcze raz i powoli – AS Roma przegrała 2:3 z jeszcze słabszym od siebie Hellasem Werona, a Ivan Jurić zauważył pozytywy. Biorąc pod uwagę skalę dominacji i sytuacje podbramkowe, to rzeczywiście wyglądało to lepiej, ale takimi opiniami nie zyska szacunku.
Owszem, Hellas oddał trzy celne strzały i wszystkie wylądowały w siatce Mile Svilara, lecz Jurić miał poprawić wyniki Daniele De Rossiego natychmiast, a tymczasem gorsze są zarówno wyniki, jak i sama gra. AS Roma działa bardzo chaotycznie. Bo przecież poprzedni szkoleniowiec pracował w systemie 4-4-3 i pod taki też sprowadzono zawodników. Artem Dowbyk w Gironie najczęściej po prawej stronie miał Wiktora Cyhankowa, natomiast po lewej Savinho. Czego oczekiwałby ten wysoki napastnik? Celnych dośrodkowań, wygranych pojedynków przez skrzydłowych i dostarczania mu piłek. Dlatego Ukrainiec ma na koncie dopiero sześć bramek we wszystkich rozgrywkach. Serwis kuleje.
Nie robi tego ani Nicola Zalewski, ani Zeki Celik po drugiej stronie. To wahadłowi, którzy powinni stanowić serwis. Fani tęsknią za Alexisem Saelemaekersem, który pauzuje od połowy września. Dowbyk nie może do końca rozwinąć atutów. Przesiadł się z nowego Porsche do starego Forda Escorta. Jedno z dośrodkowań Zalewskiego z meczu z Hellasem stało się nawet viralem. Wrzucił tak, że Dowbyk postanowił wyskoczyć do piłki jak siatkarz, a i tak jej nie sięgnął. Dowbyk także nie jest idealny i marnuje sytuacje, ale nie ma mu za bardzo kto ich kreować. Gdy strzelił gola z Monzą, to musiał przepchnąć obrońcę, a potem jeszcze okiwał trzech pozostałych i dopiero trafił do siatki. Z Dynamem Kijów uderzył z karnego, a z Genoą dobił strzał po interwencji bramkarza.
Innym piłkarzem, który ciągle nie może wskoczyć na odpowiednie obrony jest Matias Soule kupiony za 25 milionów euro z Juventusu. Trudno powiedzieć, żeby był on beznadziejny, bo krytykowani są głównie Zalewski, kapitan Pellegrini oraz Cristante. Zdarza się też oberwać Gianluce Manciniemu. Soule dopiero przyszedł, ale nie potrafi postawić stempla. Na wypożyczeniu we Frosinone zdobył aż 11 bramek w Serie A (pięć jednak z karnych). Tutaj ciągle czegoś brakuje. A to stracił skład u Daniele De Rossiego, a to złapało go przeziębienie i dwa mecze pauzy. Ivan Jurić nawet nie wystawia go w pierwszym składzie. Młody Argentyńczyk jest jednak zaznajomiony z takim stylem gry. Dopiero teraz z Hellasem zdobył pierwszą bramkę dla Romy. Potrafi coś zaprezentować z przodu, lecz brakuje mu konkretów.
Nicola Zalewski najchętniej przez kibiców zostałby wysłany na Księżyc. To on jest obiektem największej szydery, drwin i wszyscy mają go dosyć. Z Interem zawalił przy jedynej straconej bramce, bo się poślizgnął. Tym razem podał do… napastnika przeciwników, wypuszczając go sam na sam ze swoim bramkarzem. Zalewski ma dwie twarze – tę najlepszą w reprezentacji, gdzie jest zawodnikiem numer jeden oraz tę najgorszą w klubie, gdzie nie ma wsparcia w kibicach, którzy po meczu z Interem go nawet wygwizdali. To efekt jego “idę albo nie idę” latem, gdy klub mógł na nim zarobić około 10 milionów euro przed ostatnim rokiem kontraktu oraz tego, że po prostu gra bardzo, bardzo źle. Nicola musi zmienić otoczenie. W Romie spalił już za sobą wszystkie mosty i nikt nie chce do niego wyciągnąć ręki. Za chwilę wrócą podstawowi zawodnicy i pójdzie w odstawkę. Kibice nie chcą go oglądać.