Skip to main content

Wiele drużyn na tym etapie rozgrywek ma już wolne od emocji – wszystko jest rozstrzygnięte i można myśleć o celach na sezon 24/25. Na zupełnie przeciwległym biegunie znajduje się Atalanta Bergamo, która zagra jeszcze sześć meczów i wszystkie szalenie ważne. To w gruncie rzeczy sześć finałów, z czego dwa naprawdę mają status finałów. Dziś wieczorem podopieczni Gian Piero Gasperiniego zmierzą się z Romą.

Nakreślmy więc sytuację ekipy z Lombardii. Atalanta w lidze zajmuje 5. miejsce i ma dokładnie tyle samo punktów co szósta Roma. Rzymianie mają jeden mecz mniej do końca rozgrywek – do tego jeszcze dojdziemy, bo to również ciekawy casus. Siódme Lazio ma do tej dwójki 4 punkty straty, a czwarte Juve jest o 6 punktów ponad. Wszystko wskazuje więc na to, że pomiędzy dwójką dzisiejszych rywali rozstrzygnie się kwestia 5. lokaty w Serie A. Jest to lokata gwarantująca udział w Lidze Mistrzów, bowiem Włosi i Niemcy otrzymali w tym sezonie po jednej dodatkowej przepustce do Champions League – to efekt świetnej postawy tych drużyn w europejskich pucharach.

Jeśli Atalanta przegra na finiszu z Romą, to wcale nie musi oznaczać, że nie zagra w Lidze Mistrzów. Ekipa z Bergamo jest bowiem finalistą Ligi Europy. Jeśli w tymże finale wygra z Bayerem Leverkusen, automatycznie otrzyma wejściówkę do Champions League. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić – w tym sezonie jeszcze nikomu nie udało się ograć Aptekarzy. Czy Atalanta będzie pierwsza? Przekonamy się 22 maja.

Tydzień wcześniej niebiesko-czarni mogą podnieść do góry inny puchar – w najbliższą środę zagrają bowiem w finale Coppa Italia z Juventusem. Kto będzie górą na Stadio Olimpico? Do tej pory klubowi z Bergamo zdobycie krajowego pucharu udało się tylko raz – 61 lat temu. Atalanta przegrała cztery finały, w tym dwa w ostatnich latach – w 2019 i 2021. W tym drugim wypadku rywalem był właśnie Juventus.

Zostawmy jednak Puchar Włoch, bo prawdziwy terminarzowy błąd systemu, niemal jak w starym Championship Managerze 2001/02, wyskoczył władzom Serie A. Zaplanowany na 17 marca mecz Atalanty z Fiorentiną został przełożony z powodu ataku serca Joe Barone, dyrektora generalnego klubu z Florencji. Barone niestety kilka dni później zmarł w szpitalu, a… meczu nie ma kiedy rozegrać. Oba kluby grały na trzech frontach. Trzy najbliższe weekendy są zajęte, bo to terminy trzech ostatnich ligowych kolejek. Najbliższa środa? Finał Pucharu Włoch z udziałem Atalanty. Kolejna środa? Finał Ligi Europy z udziałem Atalanty. Kolejna środa, która i tak jest już po finiszu sezonu Serie A? Finał Ligi Konferencji z udziałem Fiorentiny! Zaległy mecz rozegrany więc będzie tydzień po ostatniej kolejce – 2 czerwca, na 12 dni przed rozpoczęciem Euro 2024. Wygląda więc na to, że Atalanta może mieć handicap, mając świadomość, jakiego wyniku potrzebuje w ostatnim meczu. O ile oczywiście kwestia 5. miejsca nie wyjaśni się wcześniej. Dzisiejszy pojedynek na Gewiss Stadium może być kluczowy.

Roma po odejściu Jose Mourinho odżyła. To fakt, nie opinia. Zespół Giallorossich pod wodzą Daniele De Rossiego punktuje w lidze na poziomie 2,07 na mecz. Pod batutą Portugalczyka było to jedynie 1,45 na mecz. To przepaść. Liga Mistrzów, która wydawała się całkowicie poza zasięgiem Romy, dziś jest możliwa – nie tylko dzięki dodatkowemu miejscu dla Serie A, ale również dzięki dobrej grze zespołu ze stolicy.

Do pełni szczęścia zabrakło awansu do finału Ligi Europy, gdzie mogłoby dojść do kolejnego starcia z Atalantą. Roma przegrała u siebie z Bayerem Leverkusen 0:2. W rewanżu te straty udało się odrobić i doprowadzić do remisu 2:2 w dwumeczu. Problem w tym, że z Bayerem Leverkusen bezwzględnie trzeba grać na do końca. Aptekarze najpierw strzelili bramkę na 1:2, dającą im awans, a dokładnie strzelił ją sobie sam Gianluca Mancini, a potem w doliczonym czasie gry wyrównali po trafieniu Josipa Stanisicia.

Generalnie jednak dziś wieczorem zmierzą się dwie ekipy o podobnym potencjale, podobnych aspiracjach i w dość podobnej dyspozycji. Jedni i drudzy grali w czwartek, więc poziom zmęczenia również będzie zbliżony. Jakby tego było mało – w styczniu na Stadio Olimpico był remis 1:1. Czy dziś ktoś w wyraźny sposób zbliży się do upragnionego 5. miejsca?

Related Articles