Skip to main content

Kamil Piątkowski notuje w karierze sezon przełomowy. Po fatalnym wypożyczeniu do Granady wreszcie nadszedł jego czas i jest ważną postacią Red Bulla Salzburg. Polak nareszcie gra i to zarówno w lidze, jak w w Lidze Mistrzów. Co prawda ze zmiennym szczęściem, lecz ostatnią interwencją prawdopodobnie wygrał pierwszy skład w kadrze.

Red Bull Salzburg to zespół, który swego czasu totalnie zdominował rozgrywki na austriackiej ziemi. Trochę prześmiewczo nazywa się on filią RB Lipsk, ponieważ wielu zawodników, stawiając krok do przodu w karierze przechodzi właśnie do zespołu tego samego właściciela, ale w dużo bardziej konkurencyjnej lidze: Benjamin Sesko, Nicolas Seiwald, Dominik Szoboszlai, Hee-chan Hwang, Amadou Haidara, Konrad Laimer, Dayot Upamecano, Naby Keita, Peter Gulacsi, Stefan Ilsanker. Całkiem sporo znanych zawodników, którzy przeszli z austriackiego RB do niemieckiego RB. Niektórzy wykonali nawet jeszcze kolejny krok i taki Szoboszlai jest już gwiazdą ligi angielskiej, natomiast po Upamecano sięgnął Bayern.

Od jakiegoś czasu jednak Red Bull Salzburg rozczarowuje w kraju. Po 10-letniej dominacji przegrał mistrzostwo ze Sturmem Graz, a teraz z bilansem 5-3-2 zajmuje dopiero czwarte miejsce. Co więcej, doznał wręcz upokorzenia w bezpośrednim pojedynku ze Sturmem. Skończyło się pogromem. To obecny mistrz Austrii zwyciężył 5:0. Uczestniczył w tym ośmieszającym starciu także Kamil Piątkowski, który pojawił się na murawie po przerwie. W tym czasie RB wpuścił trzy bramki. To był bardzo słaby okres Piątkowskiego, bo popełniał też gafy w Lidze Mistrzów. Najpierw odebrał mu przed szesnastką piłkę rywal ze Sparty Praga, a ze Stade Brest przegrał w łatwy sposób pojedynek i dał się przepchnąć. Także i z tego padła bramka. Ten zły okres już za Kamilem Piątkowskim.

Najpierw zaliczył udane wejście z Chorwacją, gdzie zastąpił żenująco spisującego się w defensywie Pawła Dawidowicza. No i tam zagrał bardzo poprawnie – walczył, odbierał, rozgrywał, kibicom spodobała się jego odwaga i bezkompromisowość. Wyglądał całkiem pewnie i do tego zanotował najwięcej odbiorów. Wrócił do Salzburga i zagrał po 90 minut w kolejnych czterech meczach. Układ gwiazd mu ewidentnie sprzyja. Bardzo mocny rywal do gry w klubie zdecydował się rozwiązać kontrakt za porozumieniem stron. Oumar Solet wcale nie chciał w Salzburgu grać, tylko za wszelką cenę odejść. Upadł jego transfer do Hoffenheim, ale i tak nie miał zamiaru pozostawać w Austrii, zatem rozwiązał umowę. W tej chwili jest piłkarzem Udinese, ale będzie mógł zostać zarejestrowany dopiero od stycznia. Kamil Piątkowski stał się za to w takich okolicznościach filarem zespołu.

Nikt nie rozegrał więcej minut. Już na początku listopada ma 1500. To więcej niż w całym zeszłym sezonie, a za chwilę też więcej niż w 2022/23. Rywale Piątkowskiego do gry to “dzieciaki”. Samson Baidoo jest o cztery lata młodszy i to z nim głównie gra, natomiast Joane Gadou to rocznik 2007. Nastolatek dostał szansę w lidze, ale wyleciał z czerwoną kartką. I wtedy na drugą połowę musiał wejść Piątkowski. Co zrobił? Został bohaterem meczu i to po takiej interwencji, jakich nie ogląda się często. W 83. minucie najpierw wślizgiem zablokował strzał przeciwnika, który objechał już bramkarza i strzelał do pustej. Wjechał w ten sposób do bramki. Piłka trafiła jeszcze pod nogi innego rywala – Jacoba Italiano. Miał on cztery metry do bramki i leżącego Piątkowskiego. Tylko, że polski stoper się nie poddał i szybko pozbierał, a później rzucił na piłkę szczupakiem, bo strzał był w jego zasięgu. Na leżąco obronił strzał rywala i to dzięki niemu RB Salzburg wywalczył punkcik i zachował czyste konto.

To interwencja, która wryła się w pamięć i stała viralem wśród stron sportowych. Za chwilę zgrupowanie narodowe, Paweł Dawidowicz jest kontuzjowany, a Piątkowski tą paradą wywalczył miejsce w podstawie na mecz z Portugalią. To więcej niż pewniak. Odszedł z Rakowa Częstochowa za 5 milionów euro w sezonie 2021/22 i od tamtej chwili nie poczynił konkretnego kroku w karierze. Były epizody w RB, wypożyczenia do Gentu oraz Granady, ale to teraz ma swój czas. Dość powiedzieć, że ostatni występ w reprezentacji zaliczył za… Paulo Sousy i było to zaledwie kilka dni po transferze do Austrii. Potem żaden selekcjoner go nawet nie powoływał. Został zapomniany. To jednak zmieniło się tej jesieni. Zaczęło się od nagrody dla najlepszego piłkarza miesiąca sierpnia w Red Bullu Salzburg i ta kariera nabrała rozpędu.

Related Articles